Dlaczego Joga Śmiechu? Jak to się zaczęło ..

Moje spotkanie z jogą śmiechu.

W zasadzie były to trzy spotkania, tylko te pierwsze dwa zignorowałam.  Prawdopodobnie nie poczułam tego jeszcze tak dobrze, chociaż już wtedy potrzeba radości była u mnie ogromna. Rok 2008 i pierwsze informacje o śmiechojodze przeczytane w gazecie. Zajęcia prowadziła Dorota Sztobryn.  Nigdy nie dotarłam na nie, a z Dorotą poznałyśmy się dopiero niedawno.  Jakiś czas później poznałam Jakuba B. Bączka u którego zrobiłam kurs animatora czasu wolnego. Czytałam książkę, w której Jakub opisywał ćwiczenia śmiechojogi dla animatorów.  Byłam zbyt zajęta, aby bardziej zainteresować się tym tematem. Zwłaszcza, że miałam tyle trudnych osobistych spraw. Kto miałby głowę, aby się śmiać w takiej sytuacji… tak wtedy myślałam. Gdy ktoś tak mi mówi zwykle opowiadam swoją historię i zaczynamy się śmiać mimo wszystko, dla zdrowia.

Czas płynął dałam sobie radę z najtrudniejszymi wyzwaniami i gdy patrzyłam na siebie w lustrze, brakowało mi tylko uśmiechu.

Oczywiście na twarzy był, brakowało tylko tego wewnętrznego, który widać w oczach

Szukałam to już był pierwszy krok na drodze do odzyskania radości. Znalazłam ją podczas spaceru, na warszawskim Starym Mieście. Potknęłam się o potykacz z informacją o jodze śmiechu, która rozpocznie się za ok. 30 minut. Uznałam to za znak, którego nie powinnam ignorować. Weszłam na warsztat z ciekawością i obawą. Pierwsze ćwiczenia wywołały we mnie duży niepokój, czułam się niekomfortowo można powiedzieć, że głupio. Mimo lęku zostałam i to była bardzo dobra decyzja. Niekomfortowe uczucie zniknęło, pojawiła się radość. Ćwiczenia z wyobraźni, zabawa, mnóstwo śmiechu… To była niesamowita uczta dla ciała i duszy. Po dwóch godzinach wyszłam i uśmiechałam się do przechodniów. Czułam radość i wdzięczność. To był mój dzień odmiany. Odnalazłam mój wewnętrzny uśmiech. Moje oczy odzyskały blask. To był kwiecień 2013 roku. Piękne, słoneczne popołudnie, które odmieniło moje życie.

Na początku maja jest Międzynarodowy Dzień Śmiechu.

Spontaniczna akcja zorganizowania sesji w parku Pole Mokotowskie okazała się wspaniałym wspólnym śmiechem, nawet słońce tego dnia śmiało się z nami.

Później uczestniczyłam we wszystkich sesjach klubu śmiechu w parku Pole Mokotowskie w Warszawie. Odczuwałam wiele korzyści. Czułam, że jest mi weselej, moje relacje w rodzinie również się polepszyły. Było to bardzo odczuwalne, ponieważ mając nastoletnie dzieci  w domu można odczuwać mocno ich czas dojrzewania. Gdy akurat w domu nastolatków jest trójka to wyzwanie dla samodzielnej matki jest bardzo duże.

W październiku skończyłam szkolenie i zostałam Certyfikowanym Liderem Śmiechojogi. Od tego dnia śmiech był pod różnymi postaciami wokół mnie. Pojawiały się publikacje, informacje o badaniach oraz bardzo wielu ludzi, którzy doceniali radość w życiu. Powiedzenie, że śmiech łączy ludzi również udowodniłam. Dzięki śmiechojodze mam znajomych na całym świecie.

Dzieliłam się swoją umiejętnością z tymi, którym było najtrudniej. Prowadziłam zajęcia dla seniorów, osób chorych na Alzheimera, dla opiekunów, w szpitalu i hospicjum onkologicznym. Spotykałam się z dziećmi i ich opiekunami w szpitalach dziecięcych. Zajęcia śmiechojogi odbywały się również w przedszkolach i szkołach. Zawsze spotykały się z dużą radością. Mówiąc dorosłym im o wpływie radości na zdrowie mogłam stawiać siebie za przykład osoby, której odporność wzrosła, która potrafiła radzić sobie z oddechem, potrafiła obniżyć skutki nadmiaru stresu.

Dzieci śmiały się bardzo spontanicznie i mimo często trudnej sytuacji zdrowotnej, to właśnie one zarażały radością swoich rodziców czy opiekunów.

Wprowadziłam również regularne sesje śmiechojogi podczas spotkań networkingowych, które współorganizuję od 5 lat. Doceniają je bardzo przedsiębiorcy, ponieważ śmiejać się wspólnie odczuwają mniejszy lęk przed wystąpieniem publicznym.

Wystąpienia publiczne były dla mnie dużym wyzwaniem w czasach przed śmiechojogą. Byłam osobą bardzo nieśmiałą. Rozmowa, mikrofon, scena… powodowały dużą niemoc. Lęk wiele razy zamykał mi drogę. 

Gdy odkryłam śmiechojogę w miarę poznawania korzyści zyskiwałam pewność siebie. Wiedząc jakie znaczenie dla zdrowia, relacji czy biznesu ma śmiechojoga, pracowałam więcej.

Zdobywałam kolejne informacje o badaniach. Dostałam pierwsze propozycje współpracy ze świata biznesu. Ogromnym wyzwaniem było poprowadzenie sesji śmiechu dla grupy 1500 osób na konferencji w Hiszpanii. Samodzielna podróż w latach wcześniejszych byłaby dla mnie nie do pokonania. Oczywiście, że pojechałam sama, dotarłam na miejsce. Poprowadziłam sesję dając dowód, że śmiech jest międzynarodowym językiem. Każdy śmiał się tak samo mimo, że ekipa była z różnych krajów Europy.

Kolejne lata mijały pod znakiem śmiechu. Pojawiały się kolejne firmy, kolejni potrzebujący, a ja odczuwałam satysfakcję i radość z odkrytej drogi.

W październiku 2019 roku spełniłam swoje marzenie: współprowadziłam sesję śmiechojogi z Jakubem B. Bączkiem podczas eventu Live Life Now.  Tu jeszcze nastąpi ciąg dalszy….

(Visited 62 times, 1 visits today)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *